Bardzo starannie wybraliśmy wiarygodnych i kompetentnych dostawców.
Szukaliśmy takich właścicieli winnic, którzy dbając o tradycyjną uprawę winorośli, jednocześnie potrafią korzystać z nowych technologii. Którzy na każdym etapie produkcji starają się utrzymać jak najlepszą jakość. Którzy nie tylko robią doskonałe wino, ale też chętnie ugoszczą Cię w swoich progach, dumnie wystawią na stoły trunki przygotowywane z najprawdziwszą pasją. Którzy, tak jak my, wkładają w tę robotę serce.
U bram masywu Corbières znajduje się mała wioska Paziols, w której mieszkają Granhòtas (żaby po oksytańsku). To tu Erika i Benoit opiekują się ponad 50-letnimi winoroślami, wymagającymi szczególnej uwagi, miłości, pasji i zaangażowania.
Ręczne sortowanie gron pozwala im rygorystycznie wybierać tylko te najlepsze. Podczas winifikacji nie wprowadzają żadnych składników, z wyjątkiem kilku miligramów siarczynów. Fermentują wino przy użyciu drożdży rodzimych i unikają ingerencji w proces winifikacji.
Długo zastanawiałam się, dlaczego to wino nazywa się Le Grain. A to przecież takie oczywiste!
Wystarczy wiedzieć, że „avoir le grain” to po francusku „być odrobinę szalonym”!
Le Grain jest takie właśnie, zakręcone. Cytrusowe, cytrynowe wręcz, gruszkowe, pachnące akacją i wiciokrzewem,
przywodzące na myśl piknik na rozpalonej słońcem ziemi południa Francji. W razie (rzadko spotykanej) sytuacji,
gdy ktoś zostawi butelkę niedo- kończoną, pojawiają się w nim nuty maślane, tostowe, orzechowe. Pasuje do ryb, owoców morza,
tapasów, tapenad i serów, czyli do wszystkiego, co powinno znaleźć się w porządnym koszu piknikowym. Spróbujcie! Jeszcze bagietka i w drogę!
Gdy myślę o winie, które rodzą ponad pięćdziesięcioletnie winorośle Carignana,
to przychodzi mi na myśl ciężkie, rustykalne, taniczne wino pachnące przyprawami korzennymi, cynamonem i wanilią.
A tu niespodzianka. Désobéissance jest zupełnie inne! Świeże, aromatyczne, jedwabiste, z wyraźnymi nutami wiśni,
czereśni, a nawet poziomek. W bardzo przyjemny sposób kojarzy mi się z podjadaniem pijanych owoców z nastawianego przez babcię kirschu.
Jak sugeruje jego nazwa, jest to niegrzeczne i nieokrzesane wino, taki czarujący drań. Można wpaść po uszy…
Sunset to okrągłe, delikatne i pyszne wino. Ale nie takie, żeby chować je do piwnicy i czekać, nie wiadomo jak długo.
Ono jest świeżutkie i gotowe do spożycia. Pachnie słońcem i latem, a smakuje czerwoną porzeczką i hibiskusem.
Oraz trochę przypomina wino z piwnicy tego wujka, co to potrafił robić cuda z truskawek 😉
Przyjemnie pije się je jako aperitif. Jego niespotykany, jasnoczerwony kolor i orzeźwiający smak
przyjemnie pobudzają zmysły i przywracają dobry humor. Szczególnie polecamy w komplecie z doborowym towarzystwem.